Z okazji tropikalnych upałów mam dla Was bardzo orzeźwiający post ;) A co najlepiej chłodzi i orzeźwia? Mięta oczywiście! Do picia w upalne dni polecam wodę z miętą i jakimś cytrusem natomiast do mycia ciała polecam ten oto żel po prysznic ;) Ale ostrzegam: doznania są niesamowite!
Zacznijmy od początku. Mamy tutaj żel pod prysznic marki ORIGINAL SOURCE co znaczy mniej więcej tyle co pierwotne/oryginalne źródło. Kosmetyk jest miętowy mocno miętowy, o czym mówi nam napis XXL MINT. No ok. Lubię miętę ;) Zobaczymy co będzie dalej ;)
Opakowanie to plastikowa tuba stawiana na zamknięciu typu klik. Wygodna w użyciu, fajnie że możemy zużyć produkt do ostatniej kropli która nam ścieknie siłą grawitacji. A jeszcze fajnie że ta tuba jest surowcem całkowicie odnawialnym, czyli że cały ten plastik może zostać ponownie przetworzony i może powstać z niego zupełnie co nowego ;) Informuje nas o tym producent na opakowaniu.
A właśnie, opakowanie! Bardzo fajnie napisana etykieta! Z przodu tylko same fakty, nazwa pojemność, że do ciała i włosów że miętowy, mocno miętowy ;) Te pioruny to chyba o tym ;)
Na odwrocie obrazkowa informacja o jego miętowości ;) Podobno aż 8899 listków mięty zużyto do produkcji tego produktu! Robi wrażenie! Ja jakoś nie chciałam wierzyć etykiecie, dopóki nie zabrałam delikwenta pod prysznic, ale o tym później. Zostajemy przy etykiecie. Idąc obrazkami: testowany na nas - ładnie napisane ;) Czyli że nie na zwierzętach a to ważne. Poza tym krótko zwięźle i na temat: żel do ciała i włosów unika kontaktu z oczami. Koniec ;) Same fakty.
A co do stosowania... Re-we-la-cja! Żadna miętowa guma do żucia nie da Wam takiego uczucia chłodu jak ten żel! Miętowo razy milion! Niesamowicie przyjemne doznania! Chłodzi tak że "gęsia skórka" pojawia się i znika jednocześnie ;) Poza tym świetnie myje, ładnie się pieni, cudownie miętowo pachnie i co najważniejsze jest idealny na afrykańskie upały. Choć efekt nie utrzymuje się długo - jakieś kilkanaście minut po umyciu i wytarciu ciała - to mi to wystarczy żeby ochłodzić się i orzeźwić.
Ja go uwielbiam, ale ostrzegam jeśli macie delikatne ciałka albo nie wiem, wrażliwe nosy, albo coś to polecam spróbować najpierw umyć nim ręce albo jaki kawałek ciała bo pod prysznicem dosłownie zalewa nas wodospad ochłodzenia. (tak tak, tak jak w telewizji na reklamach wody mineralnej). Tutaj sama woda i wszystkie słodko pachnące żele pod prysznic mogą się schować. Original Source to na serio najlepsze możliwe orzeźwienie jakie w życiu stosowałam.
Znacie? Lubicie?
Original Source mają całą gamę zapachów i chętnie wypróbuje jeszcze jakiś ;)
Wydaje się, że na te upały jest idealny :)
OdpowiedzUsuńO, nie słyszałyśmy, ale idealny dla nas. Będziemy szukać.
OdpowiedzUsuńWszędzie na blogach widziałam tę markę, nawet obwąchałam niektóre kosmetyki w Rossmannie, ale zapachy mnie nie zachwyciły i nie kupiłam.
OdpowiedzUsuń