Zapraszam na denko które konsekwentnie zbierałam całe wakacje, a które niestety znów przerosło moje wyobrażenia o ilości opakowań. Nie jestem zadowolona, bo miałam nadzieję że będzie tego jednak troszkę mniej... Dodam że miałam postanowienie oszczędzania produktów, no ale jak widać oszczędzanie mi nie wyszło... Zapraszam na denka z podziałem na kategorie...
Kategoria pierwsza: Włosy.
Są to dwa szampony John Frieda colour renew i odżywka z tej samej firmy jednak z innej serii Go blonder. Produkty te uwielbiam.
Pozostałe rzeczy to odżywka z Isany do włosów blond, również polecam.
Szampon przeciwłupieżowy Zixin med, stosowany jako szybka kuracja latem. Polecam.
Maska Planet spa Avon, również rewelacja.
Odżywka z wizażu którą dostałam do testowania bez nazwy. Odżywka nie zachwyciła niestety. A po zużyciu okazała sie być chyba Garnierem, ale pewna nie jestem.
I ostatnia jest odżywka którą miałam w którymś kolejnym ShinyBoxie, marki Schwarzkopf do stosowania na włosy przed suszeniem suszarką czy inna obróbką cieplną ;) Ten produkt spodobał mi się, więc może kupię go znów.
Kolejna kategoria to ciało.
Tutaj mam żel pod prysznic Lirene miodowy nektar. Szału nie było ale jako "mydło" do mycia spisał się nieźle.
Kolejny jest mój ulubiony ostatnio, szybki i wygodny w użyciu balsam pod prysznic Nivea, pisałam kiedyś o pierwszym z tej linii, o tutaj.
Lactacyd, mój hit. Nic dodać nic ująć.
BingoSpa żel pod prysznic z kolagenem. Po-ra-żka. Beznadzieja i kicz. Męczyłam się z tą butlą sama nie wiem ile, ale w efekcie końcówkę wylałam do namaczania prania... eeeeh. Nie polecam.
Le petit marseilials to żel pod prysznic z paczki ambasadorki. Mi sie spodobał, bo lubię mocne zapachy, jednak samo mycie i nawilżenie które miało być rewelacyjne - nie zachwycało.
I Mythos, fajny malutki oliwkowy żel który w ShinyBoxie był w zestawie z naturalną myjką, którą uwielbiam. Sam żel równiez na plus. Żałowałam gdy się skończył co znaczy że polubiłam go.
Dalej mamy kategorie ciało, ale teraz porozmawiajmy o antyperspirantach.
W moim denku znalzałby się trzy sztuki tego typu kosmetyku. Dwa razy Rexonka którą uwielbiam i pisałam o niej tutaj. I jedna Nivea której nie lubię już odkąd znam Rexonkę ;)
Zapodziała mi sie jeszcze tubka z kremem Nivea na słońce, (ten z żółta nakrętką, widoczny na zdjęciu poniżej) który używałam na spółkę z dziecięciem, ale generalnie ja mam większy metraż do posmarowania więc załużmy że zużyłam go ja ;) Krem jest ok, aczkolwiek troszkę za ciężki i tłusty. No ale chroni dobrze, to trzeba mu przyznać.
Idźmy dalej, teraz pora na twarz.
Jaka jestem zdziwiona że tyle cudów ostatnimi czasy wcierałam sobie w pyszczek... Tak to wygląda:
Wykończyłam Emolium, które miałam w spadku po dziecku które zużyło 1/50 tubki a resztę zużyłam ja, bo drogi i dobry więc wyrzucic szkoda ;) Polubiłam się nim i polecam, ale tylko jesli ktoś go potrzebuje. Krem trójaktywny.
Dalej mamy diamentowy krem do twarzy z Clareny. Uwielbiam go!
Bioliq, zużyłam go miałam. Pasował do mojej skóry jednak zapach przeszkadzał...
Kolejny produkt Nivea, krem na każda pogodę który mi służył jako balsam ;) Tłusty balsam idealny na noc ;) Dziecię już go nie potrzebowało a do kolejnego sezonu data przydatności by nie poczekała, więc zużyć trzeba było ;)
I na koniec trzy maski do twarzy typu peel-off z Avonu.
Generalnie męczyłam się z nimi bo miałam az trzy. Gdybym miała każdą osobno to z uśmiechem bym uzywałą, jednak ja zamówiłam sobie kiedyś trzy na raz, i tak uzywałam raz jedna raz drugą i w efekcie znudziłam się nimi ogromnie... No ale fajne są, lubię je.
Zostańmy przy twarzy, ale teraz kosmetyki do mycia.
Dermedic, z ShinyBoxa, rewelacyjny płyn do mycia twarzy. Zakochałam się.
Podobnie Vichy z serii Noramderm, drogi (prawie 40zł) ale baaaardzo dobry kosmetyk do mycia twarzy.
BingoSpa podobnie jak żel pod prysznic z serii z kolagenem. Szału nie ma, jednak buzię myło i nie podrazniło. Dałabym ocenę 3+. Ten plus za pompkę.
I zbliżamy się do końca. Kategoria kolorówka.
Trzy pomadki do ust, neutralne, ochronne, idealne na codzień. Pierwsza Bioaron C, druga Nivea lip care z serii sun oraz klasyka pomadka BeBe.
Poza tym dwa lakierki,brzoskwiniowy GoldenRose i różowy Maybelline,
I kredka do oczu Pease w jakże orygilanym kolorku, który na początku wydawał mi się bardzo nie mój, ale szybko się nim polubiłam i raz dwa wymazałam całą kredkę ;)
Podsumowując...
To tyle, jeśli dobrneliście do końca to jestem z Was dumna, bo ja dwa razy siadałam do tego posta i wykańczałam go. Także jesteście mistrzami ;) A skoro tak to powiedzcie mi ile tego tutaj było?
Nie, nie, żartowałam. Gdybym wam jeszcze kazała to liczyć to umarlibyście z nudów. Sama policzyłam ;) Tutaj, moi drodzy, w poście o wakacyjnym denku znalazły się 34 opakowania, co daje nam średnio po 17 miesięcznie... Przesadziłam. No ale przynajmniej zużyłam większośc zapasów i moge iść na zakupy poszukać nowości ;) Także zostawiam Was z moim denkiem, zobaczcie je w całości jeszcze raz i strzeżcie się aby nie zatracić się w kosmetykach tak jak ja ;)
Tyle opakowań poszło do śmieci, do kosza na plastiki ofkors ;)
A jak Wasze denka? Miesięczne? Wakacyjne?
Dużo tego, gdzie Ty to trzymałaś?
OdpowiedzUsuńMam na to specjalne przygotowane pudełko ;)
UsuńU mnie wizażowa odżywka sprawdziła się świetnie. Jak na odżywkę oczywiście. To Garnier do włosów zniszczonych jest :)
OdpowiedzUsuńO, tak myślałam właśnie. U mnie tak sobie, no w sumie słabo. Ale zapach zacny <3
UsuńPrzyznaj się! Napadłaś na drogerię! :)
OdpowiedzUsuńNie napadłam... Ale to bardzo dobry pomysł! ;)
UsuńJakoś mnie to nie dziwi :* Znam osoby , które wykańczają jeszcze więcej kosmetyków. Najwazniejsze , że nic się nie przeterminuje , a zostanie wykorzystane :*
OdpowiedzUsuńOj tak. Nie lubię marnować kosmetyków i wyrzucać nie dokończonych ;)
Usuńwow sporo tego :)
OdpowiedzUsuńWidzę, że całkiem sporo podróżujecie i ja również czasami lubię coś przywieźć z moich wakacji. Na ten moment mam w planach wyjazd do Indii i nie wiem czy mi się uda go zrealizować. Jednak już czytałam w https://kioskpolis.pl/jak-sie-ubezpieczyc-na-wyjazd-do-indii/ jak się ubezpieczyć właśnie na taki wyjazd.
OdpowiedzUsuń