12 pustych opakowań :) Taki wynik wyszedł w podsumowaniu stycznia... 12 zużytych kosmetyków, to chyba dość pokaźne denko, tym bardziej że w grudniu było ich 13, więc wygląda na to że kilkanaście sztuk miesięcznie to u mnie norma :) Jeśli jesteście ciekawi to o grudniowym przeczytacie TUTAJ
Przejdźmy do pudełeczek i buteleczek, pierwsza kategoria to kąpiel, czy jak kto woli prysznic :)
Tutaj dwa szampony, dwa dlatego że ja codziennie myję włosy, i dlatego tego typu kosmetyki idą u mnie na litry :) Pierwszy był Pantene 2w1, i nie powiedziałabym o nim nic złego gdyby nie fakt że pod koniec stosowania zauważyłam coś jakby zaczątek łupieżu... I nie wiem czy to jego wina czy po prostu zimy, i chodzenia w czapce czy kapturze na głowie... Poza tym, świetnie się nim myje, bardzo delikatnie pachnie, włosy nie były ani za bardzo wysuszone, ani nie elektryzowały się, były miękkie i łatwo się rozczesywały... Kupiłabym go znowu, gdybym miała pewność że nie jest winny problemom skóry mojej głowy...
Coś jakby łupież, więc od razu szybka kuracja Zoxin-medem. Znam ten szampon, używałam go już kiedyś, świetnie się pieni i doskonale spełnia swoje zadanie, zauważając fakt że jest dużo tańszy od rozsławionego Nizoralu do podobnych problemów. Szampon super, i jeśli będzie taka potrzeba kupię go znów.
Jeszcze zużyłam malutki Bioslik, jedwab do włosów, o którym już kiedyś pisałam w poście o odżywkach do włosów: TUTAJ
Kategoria: twarz
I tutaj kosmetyków nazbierało się kilka...
Pierwsze dwa to mycie i oczyszczanie twarzy, Lirene, żel do mycia twarzy, mój ukochany. Stosuję go zawsze rano. Kupię go znów i znów i znów. Drugi to płyn micelarny Marion, o którym pisałam TUTAJ, generalnie dobry, ale wolę moje stare dobre Boujois
Mój ukochany krem AA ultra nawilżenie i do pary też z AA matująca beztłuszczowa baza pod makijaż.
Oba kosmetyki uwielbiam i kupię znowu. Krem zachwalałam już w grudniu TUTAJ, jest genialny, a baza też spisała się świetnie. Ja nie mam zbyt wygórowanych oczekiwań bo chciałabym po prostu żeby kosmetyk mnie nie podrażnił, i tutaj własnie tak było. Do tego matował jak trzeba więc ma u mnie same plusy :)
Zużyłam jeszcze pewną bardzo fajną saszetkę, o której pisałam TUTAJ. Jest to biokrem, od Farmony, na noc. Byłam z niego zadowolona, więc jeśli na niego trafię to być może kupię :)
Kolejna kategoria to ciało :)
Tutaj mam malutki krem Dove, którego chyba nikomu nie trzeba zachwalać. Krem do wszystkiego, w klasycznym wydaniu. Mam go zawsze pod ręką, lubię i używam wszechstronnie :) Raz nawet posłużył mi do zdjęcia pierścionka z palca :) jako smarowidło :) W każdym przypadku świetnie się spisuje.
Do kategorii ciało wchodzi również antyperspirant, ciekawy bardzo bo niby w sztyfcie, a jednak żelowy :) Pierwszy raz go miałam, zużyłam i kupiłam już kolejny :) Fajnie się aplikuje, spełnia swoje zadanie, nie podrażnia skóry i nie brudzi ubrań bo jest całkowicie bezbarwny. Polecam!
Ostatnia kategoria na dziś to stopy
Nie wiem jak Wy, ale ja o stopy dbam tak samo jak o dłonie. Moje nóżki lubią pedikiur, masowanie, kremy, blsamy, peelingi i wszystko na co tylko mam czas :) Czasami chodzę do kosmetyczki, a czasami w domowym zaciszu je pielęgnuję :) I nie tylko latem, gdy chodzi się w odkrytych butkach ale cały okrągły rok., tak samo uważnie, dbam o nie, nawet jeśli maja być piękne i schowane w skarpetkach :)
Właśnie skończył mi się krem Planet Spa marki Avon, pięknie pachnący, gęsty krem zmiękczający do stóp. To było moje drugie opakowanie i jeśli jeszcze jest w katalogu to go nabędę :)
I peeling Foot Works, tez z Avonu. Generalnie o kosmetykach z Avonu mam różne zdanie, ale uważam że serie do stópek maja udane. Ten peeling służył mi dość długo i w końcu się skończył :) Polubiłam się z nim, ale na razie na jego miejsce wskoczył inny.
To tyle, 12 pustych opakowań, buteleczek, tubek, słoiczków i saszetek wędruje do śmietnika, żeby zrobić miejsce na nowe denka :) O dziwo żadna kolorówka mi się nie skończyła... Pewnie luty będzie obfity w te najmniejsze opakowania, po cieniach, tuszach i pomadkach :) Poczekamy, zobaczymy :)
-------------------------------------------------------
A teraz coś co załatało choćby ten styczniowy ubytek w moich kosmetykach :) Chwalę się! :D
Jakiś czas temu zamówiłam w Bingo Spa kosmetyki, na które miałam bon z ShinyBoxa, obniżający cenę o 50zł :) Kupiłam za 100 a zapłaciłam tylko 50zł :) plus przesyłka oczywiście, ale i tak jestem zachwycona, bo uwielbiam gdy puka do mnie kurier z kartonem pełnym kosmetyków :)
Paczka wygląda tak:
Po otwarciu ukazały się produkty :)
No i całość wyglądała tak:
Wiem że nie wolno się chwalić, ale ja nie wytrzymałam :) Jak na zakupy za 50zł to naprawdę sporo. Trochę wybrałam dla siebie a trochę dla najbliższych. Znam markę BingoSpa tylko z kilku produktów, a teraz będę miała możliwość przetestowania po kawałku z kilku serii tej firmy :) także spodziewajcie się niedługo postu o którymś z tych kosmetyków :) Paczka przyszła na początku lutego, jeszcze przede mną paczka z ShinyBoxem, także zapowiada się miesiąc bogaty w kosmetyki :) Jupi!
A Wy, ile zużywacie kosmetyków? Więcej? Mniej?
Znacie BingoSpa?
Zostawcie po sobie komentarzyk, żebym wiedziała ,że mnie czytacie :)
Miłego dnia!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Skoro już tu jesteś to zostaw po sobie ślad, będzie mi bardzo miło że podzielisz się ze mną swoim zdaniem ;) A jeśli nie chcesz nic pisac to zaobserwuj blog, będziesz na bieżąco z moją pisaniną :) Dziękuję i pozdrawiam!